Bardzo nie lubię siem kompać.
Nienafidzę piany, jak mi foda wchodzi do uszu i oczu i nosa.
Nienafidzę sapachu szampnu. Jedyne co bardzo lubiem to fycieranie
ręcznikiem po kompieli. Ftedy szalejemy s Matkom i ja jej sabieram
ręcznik, a ona go nie daje.
Teras jest trochę lepiej bo Matka do
kompieli gotuje fyfar s oszechuf. Takie oszechy do prania, nadają się tesz do mycia. One nie pienią się tak bardzo,
ładnie pachną – choć Matce ten sapach się nie podoba. No ale
jej nie musi. Sierść tesz jest po nich miętka i nic mnie nie
sfędzi. Wiki tesz się ten sapach podobał. Takie kompiele ostatecznie mogą być...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz